3/09/2013

Imagin

Nie wiem jak rozplanować czas żeby ze wszystkim zdążyć. Nie wiem jak ja to robiłam kiedyś. Doszła wiele innych obowiązków bo się cieplej robi. W tym roku będzie ich o wiele więcej niż w poprzednim. No nic pewnie zerwane nocki będą. Nie mogę się już odczekać wakacji... ! Ale... co ja się będe Wam zwieżać czy tłumaczyć (jak kto woli!) Przepraszam, że nie pisałam długo, układałam pomysł na długi imagin..

M. (podejrzewam, że to Marzena :) ) prosiła o dłuuugiego imagina z Zaynem. Dlatego napisałam dedyka dla niej.

Zayn

Piękna, zgrabna i młoda dziewczyna spacerowała brzegami morza. Było popołudnie. Późne popołudnie. Prawie nikt już nie znajdował się na plaży co było zjawiskiem zupełnie zaskakującym. Wszyscy powoli zaczęli się rozchodzić w swoje strony. Szli grupami albo pojedyńczo co jednak zdarzało się rzadko. Wszyscy usmiechnięci, opaleni, zrelaksowani dobrze spędzali swoje wakacje bądź urlop.
Nad miastem pojawiły się deszczowe chmury i to pewnie było powodem rozejścia się tylu ludzi. Nie zwracając większej uwagi na pogodę czy innych [T.I.] powoli spacerowała brzegiem wody. Szła przed siebie, zupełnie nie wiedząc gdzie. Wszystko było jej teraz obojętne. Jej twarz również nie miała zadawalającego wyrazu. W oczach można było dostrzec smutek, powagę ale również zamyślenie. Długie, czarne włosy co chwile porywał nasilający się podmuch wiatru. Nadal szła.
Aby chodź twochę się ogrzać włożyła ręce do kieszeni spodenek. Wcale nic nie dało a nawet nie zwróciła na to uwagi. Pierwsze krople deszczu zaczęły spadać na ziemie. Na jej nagie ramiona opadło także kilka. Wzdrygnęła się lekko ale nie zaprzestała poprzedniego stanu. Z czasem deszczyk zmienił się w ulewe, która dopiero zmusiła dziewczyne do przyspieszenia kroku. Rozejrzała się wokoło nigdzie nie zauważając żadnego schronu w którym mogłaby chodzaż na chwilkę pozostać. Zaczęła biec w droge spowrotną... do hotelu. Który znajdował się kilka kilometrów od miejsca gdzie aktualnie przebywała. Pech to pech.
Deszcz nie chciał choć by na chwile ustapić. Wręcz przeciwnie, z każdą minutą coraz bardziej się nasilał. Pogoda była zupełnie nie do poznania. Najpierw świeciło słoneczko a później przysłoniło je czarne chmury.
Do tego watr, który porywał jej włosy w różne strony co chwile przysłaniając nimi twarz dziewczyny. Gorzej być nie mogło. Droga do pokonania zdawała się nie maleć. Na horyzoncie ciągle widniał ten sam krajobraz: morze, plaża i strome klify, które z każdą chwilą stawały się coraz niższe co było jednym pocieszeniem  w tej sytuacji. Przed sobą miał szmat drogi do pokonania.
Z szybkiego biegu zwolniła trochę, czasem nawet chwile idąc.
Doszła do zbocza pagórka, który kilkaset metrów temu był wysokim i skromym klifem. W pare metrów dalej stał mały drewniany domek. Dziwne było to, że wcześniej go nie zauważyła. Samochód, który został zostawiony na podjeździe świadczył o tym, że ktoś znajduje się w środku.
Jednopiętrowy budynek wydawał się być domkiem letniskowym. Weranda u wejścia poddała jej pomysł aby chwile przeczekać deszcz. Bez zastanowienia podążyła w jej kierunku. Cała przemoczona cichutko weszła po kilku schodach i stanęła bezszelestnie opierając sie o barierkę. Wpatrywała się w strugi wody które spływały z nieosłoniętego rynną dachu. Od deszczu była bezbieczna ale myśl, że ktoś jest w środku budynku nie dawała jej spokoju. Wręcz krępowała i onieśmielała. Przez głowę przechodziło kilka sugestii na które nie umiała znaleźć sensownego wytłumaczenia. Westchnęła kilka razy cicho i przypominając sobie o czym myślała jeszcze zanim spotkał ją deszcz zatopiła się znowu w rozmyśleniach. Nie zauważyła nawet kiedy drzwi się uchyliły a zza nich wyłoniła się sylwetka młodego mężczyzny. W pierwszej chwili był bardzo zdziwiony tym co zauważył, później jednak zaczął uważniej przyglądać się dziewczynie.
[T.I.] z zamysleń wytrąciły kroki skierowane w jej stronę. Wystraszona pdskoczyła automatycznie obracając się w do chłopaka. Odległość jaka dzieliła ich twarze była minimalna. Ona z przestrachem wpatrywała się w jego cudowne, ciemne teńczówki. On zaś z uśmiechem zafascynowany spoglądał w jej twarz.
-Eee.. ja...- przerwała niezręczną cisze dziewczyna robiąc kilka kroków w tył-ja tylko... chciała przeczekać tu deszcz.
-Jasne nie ma sprawy-odezwła się
Jej piękny głos wprawił go w dziwny trans. Spodobała mu się. Jej dziewczęca twarz, uroda, sylwetka, głos, oczy... wszystko co w niej widział. Serce obojga zaczeło bić szybciej kiedy chłopak lekko dotknął opuszkami palców jej zimnej dłoni. Złączył je w uścisk i pociągnął w strone drzwi.
-Chodź, przecież nie zostawie Cię tutaj tak przemokniejtej. Proszę, wejdź.
Dziewczyna posłusznie przekroczyła próg stając w małym holu. Chłopak gestem dłoni wskazał jej dalszą drogę tak, że znalazła się w saloniku. Całe pomieszczenie było dobrze urządzone co wprawiło ją w zachwyt. Obudziła się wokół własnej osi by podziwić dokładniej wystrój. Chłopak w tym momencie zniknął w innym pomieszczeniu i po chwili pojawił się znowu wręczając jej do rąk poskładanął koszulkę.
-Tam jest łazienka-wskazał- przebiesz się i wysusz włosy. Ja w tym czasie przygotuje ciepłą herbate.
Posłusznie wykonała jego proźbę kierujęc się w strone drzwi łazienki. Stanęła przed lustrem krzywiąc się swoim wyglądem. Włosy były mokre i potargane przez wiatr we wszystkie strony.. Makijaż lekko rozmazany.
Powoli zaczęła zdejmować z siebie przemoczone ubrania i założyła koszulę daną jej przez miłego chłopaka. Zwykła szara koszulka ledwo zakrywała jej pupe. Cała przesiąknięta była zapachem męskich perfum.
Po wysuszeniu włosów które za rzadne starby nie chciały poddać się suszarce wpatrywała się jeszcze w swoje odbicie. Zastanawiało ją to co tutaj robi. Po co weszła. I dlaczego ubrała koszule chłopaka. Fakt, nie znała go wcale, ale była chyba między nimi nić która przyciągała do siebie jak magnes obojga tych ludzi. To było coś czego nie można opisać ani racjonalnie wytłumaczyć, to było coś... magicznego.
Wychodząc naciągnęła koszule i udała się do pomieszczenia naprzeciwko w którym na czerwonej sofie siedział brunet. Jego kąciki ust podniesły się kiedy zobaczył dziewczyne wchodzącą do pokoju. Zadziorny usmiech nie schodził z jego twarzy co onieśmieliło [T.I.] i wywołało na jej twarzy lekki rumieniec. Usiadła na drugim końcu sofy i wzięła do ręki kubek z gorącą herbatą. Na dworze nadal padało a słońce powoli chyliło się ku zachodowi.
Rozmowe zaczął chłopak który jak się potem okazało miał na imie Zayn. Oboje bardzo się do siebie zbliżyli. Podczas rozmowy dużo o sobie mówili... o wspólnych zainteresowaniach, marzeniach i planach. Czuli się jakby znali się od zawsze i bezgranicznie sobie ufali. [T.I.] dowiedziała się, że Zayn chce pójść do X-Factora, zaś Zayn dowiedział się , że dziewczyne kręci modeling. Mieli tyle wspólnych tematów, że mogliby rozmawiać godzinami.
Kiedy [T.I.] upiła ostatni łyk pysznej herbaty oznajmiła, że już pójdzie. Rzeczywiście deszcz ustąpił i powoli robiło się ciemno. Poszła do łazienki i zdjęła z grzejnika suche już ubrania. Szybko w nie wskoczyła i wyszła z łazienki. Zayna odnalazła w kuchni. Pakował coś do piknikowego koszyka. Rzuciała mu pytajace spojrzenie. On tylko podszedł do niej, chwycił ją za rękę i wyszli razem z domu. Prowadził ją w zupełnie odwrotnym kierunku w którym powinna udać się aby wrócić do hotelu.
Aa.. gdzie mnie prowadzisz? Jeśli można wiedzieć- odezwała się troche nieśmiało jednocześnie psując nastrój ciszy panujący wokół nich.
-Zabieram Cię w moje ulubione miejsce na mały piknik.-oznajmił jakby nigdy nic
-Piknik? O tej porze? Zwariowałeś?
-Można powiedzieć, że tak- uśmiechnął sie i odwrócił głowe w jej stronę
-No niech Ci będzie
Dalej nikt nic nie mówił. Gdy dochodzili na miejsce chłopak wskazał je palcem. Rozejrzała się dookoła. Nikogo tu nie było. Po drodze mijali kilka osób ale to świeciło pustkami. Świetne miejsce aby pobyć samemu, porozmyslać, zastanowić się nad czymś. Mówiąc prościej świetne miejsce dla [T.I.]. Zayn rozłożył koc a później rozsiedli się na nim. Jak dotąd umieli nawiązać jakąkolwiek rozmowe, a teraz? Każdy siedział w ciszy nie wiedząc co powiedziec. Cieszyli się swoją obecnością, krepowała ich tylko cisza. Zayn odchrząknął i wyjął z pokrowca gitare. [T.I.] jakby nic nie słyszała nadal wpatrywała się w wielką żółtą kule słońca. Pierwsze dźwięki dobiegły do jej uszu. Na twarzy zagościł uśmiech. Obróciła głowe i wpatrywała się w chłopaka który coś pod nosem śpiewał. Przysunęła się bliżej aby usłyszec co... Rzeczywiście miał piekny głos. Miał talent. Podniosła głowe. Ich oczy po raz kolejny dzisiaj się spotkały czego za wszelką cene chciała uniknąć. Mogła spuścić wzrok i udawać, że nic się nie stało. Nie zrobiła tego. Nawet nie zauważyła kiedy ich głowy znalazły się blisko siebie, aż za blisko. Chłopak obdarzył ją pocałunkiem który później odwzajemnmiła. Czuła się ... szczęsliwa, spełniona. To co przeżyła było dla niej najpiękniejsza chwilą.
Teraz już wiedziała była cholernie zakochana, a niewidzialną i magiczną siłą było przeznaczenie...




Nie chwiałam Was zawieść bo długo nie pisałam ale czytając to po raz kolejny już z rzędu wiem że właśnie to zrobiłam... Zresztą zawsze Was zawodze i czasem nawet zastanawiam się co ja tu robie i co trzyma mnie przy Was. Może to że jesteście moją najwspanialszą rodziną a ja nie chce Was stracić bo tylko Was mam? Ach. Sama już nie wiem. mam kompleksy kiedy czytam imaginy innych. Są znacznie lepsze. ja takih nie umiem pisac...
Wybaczcie też za błędy bo na pewno kilka się wkradło!


/Wiga

2 komentarze:

  1. No tak M. to ja,czyli Marzena xd
    Mi się bardzo podoba i dziękuje, że go dodałaś. :)
    Zauważyłam kilka błędów, ale to nic :)
    I nie gadaj głupot, że nas zawodzisz. :)
    M. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też kilka właśnie wykryłam.. ale nie chce mi się już zmieniać!!

      Usuń

Napisz co o tym myślisz :))