4/06/2013

Imagin

AAAA... wczoraj byłam u fryzjera! Czyli co się z tym wiąże: zgoliłam prawy bok! Jestem tak zafascynowana i zadowolona! Ach. Pieknie jest! Cudownie wręcz. Ekscytacja wcale nie maleje. Raczej wzrasta.
Tak, tak podziele się zdj. Ale to dopiero w niedziele. Bo nie chce mi się malować specjalnie do zdj. Jestem naturalna dzisiaj bo sobota. so... ! Nie chce nawet skończyć podkładu bo nie wiem kiedy zamówienie przyjdzie... Zaszalałam i złożyłam zamówienie za ponad 20 zł! No no no! Hehe. Szukałam najtańczego podkładu, tuszu i mgięłki! hehe. :))

Uwaga: Imagin zawiera wulgaryzmy!!

Zayn

Odwoziłem ją do domu. Było już dobrze po północy a na drodze ani jednego samochodu. W ciszy dojechaliśmy pod jej kamienice. Dopiero wtedy oderwała swój zamyślony wzrok od szyby.
W takich ciemnościach nie mogłem dobrze przyjrzeć się jej twarzy. Za to tam, w lokalu dobrze napatrzyłem się na jej przepiekną sylwetkę o którą zabija się teraz tyle dziewczyn. Jej twarz. Zupełnie dziewczęcą, bez żadnej skazy, bez żadnego powodu do zamartwiania się. Długie ciemne włosy dodawały tylko uroku.
-Dziękuje- wydusiła z siebie cichym ale jakim pięknym głosem
Posłałem jej serdeczny uśmiech odwracając głowę w drugą stronę. Nie wiedziałem co w niej było ale z pewnością coś niesamowitego, coś co ciągnęło mnie do niej jeszcze bardziej. Przez chwile trwała niezręczna cisza a ja biłem się w myślach nie mogąć niczego więcej powiedzieć.
-Miło było Cię poznać- wypaliłem byle tylko coś powiedzieć.
Jej kąciki ust mimowolnie się podniesły. Czyli jednak. Zrobiłem coś dla niej miłego. Niby pare słów a sprawiłem, że jest jej lepiej.
Posłała mi ostatnie wdzięczne spojrzenie i wysiadła. Stałem na podjeździe dopóki jej sylwetka nie zniknęła z pola mojego widzenia.

Znowu obudziły mnie poranne promienie słoneczne. Z lekko obolałą głową po wczorajszym, podniosłem się i udałem do łazienki. Spojrzałem w lustro. Mój widok nie był zbyt rewelacyjny. Niby mało wypiłem ale jednak stan w jakim się właśnie znajdowałem nie należał do najlepszych. Krótki, zimny prysznic postawił mnie trochę na nogi. Spojrzałem na porozrzucane ubrania na podłodze. Jeszcze z wczoraj... długo nie trzeba było czekać aż myśli przyjdą do głowy. Zacząłem myśleć o niej. Dlaczego? Zupełnie nie wiem. Dziewczyna mnie zafascynowała. Coś mną kierowało dziwnego. Przez to chciałem wiedzieć co ona teraz robi, czy już wstała. Jak się dzisiaj czuje. I najważnejsze: czy się jeszcze kiedyś spotkamy.
W jakiś nieuzasadniony sposób robiłem sobie nadzieje co do dziewczyny. A przecież miała chłopaka...  Tak, ta myśl teraz już ciągne siedziała u mnie w głowie. Próbowałem się nawet w jakikolwiek sposób pocieszać. Nie umiałem wyjaśnić zjawiska jakie w tej chwili odczuwałem. Nigdy jeszcze żadna dziewczyna nie wywołała u mnie czekoś tak... dziwnego.. a zarazem pięknego!
[T.I.] poznałem tam przypadkiem. To był jeden wolny kawałek. A później kilka wspólnych drinków i zabawa na całego. Jej chłopak tez tam był. Przynajmniej tak mi mówiła bo ja, nie widziałam żadnego , żeby się kręcił przy niej. Dopiero pod koniec imprezy zauważyłem ją siedzącą przy barze obok jakiegoś ochlanego chłopaka. O ile sobie zdawałem sprawe to on tam ciągle był i ciągle zamawiał po kolejnym mocnym napoju. Jak sie później okazało był to jej ukochany...
Odwiozłem dziewczyne a jego zostawiliśmy tam. [T.I.] wmawiała mi, że wróci dopiero jak wytrzeźwieje. Tak, jak zawsze.
Dziwnie było mi patrzeć na tych dwojga ludzi stojących koło siebie. Ten chłopak chyba nie doceniał skarbu jaki znajdowął się koło niego. Taka wrażliwa dziewczyna nie powinna zadawać się z takim człowiekiem jaki był on. Ona potrzebowała kogoś kto by się nią zajął, dotrzymał towarzystwa, kochał... Zupenie kogoś takiego jak... mnie? I znów robiłem sobie tę głupią nadzieję... Ale co mi pozostało? Tylko to! I nic więcej.

Chłopaki chyba zauważyli, że przez dzisiajszy dzień zupełnie nie kontaktuje. Jestem jakiś niemrawy, niezauważalny, nieosiągalny. Żaden jednak nie chciał zapytać co się stało. A to co się działo ze mną nie chciało ustąpić a ja czasem nawet nie chciałem z tym walczyć. Wręcz przeciwnie oddawałem sie temu. Zaczynałem mysleć o niej. I z każdą kolejną myślą, z każdym koejnym przypomnieniem sobie jest twarzy było coraz ... dziwniej. Pogubiłem się już w swoich własnych uczuciach. Albo po prostu nie chciałem przyznać się do tego co czuje...
I tak było przez pare dni. Prawie nie wychodziłem z domu, z pokoju. Ciągle próbowałem coś znaleźć nowego na jej temat. Czemu po prostu nie mogłem do nie pójść? Może brakowało mi odwagi? A może bałem się jej chłopaka. Na tej całej imprezie nie wyglądał na jakiegoś mięczaka. Wręcz przeciwnie. Postawnie zbudowany chłop. Dosyć starszy od [T.I.] czy też ode mnie! Od razu na pierwszy rzut oka można było dostrzec, że z nim nie ma żadnych bójek.
Dzisiaj poraz pierwszy postanowiłem wynurzyć się z domu. Był wieczór. Zupełnie jak tamtem. Wyszłem na ulice miasta. A potem udałem się do parku. Była cisza, a ja żeby jej nie przerwać poruszałem się prawie bezszelestnie.
Wchodząc w głąb usłyszałem jakieś krzyki. Stłumione czymś ale ktoś coś wołam. Głośno. Podszedłem bliżej. To było głosy dziewczęce. Teraz biegłem. Na myśl, że komuś może dziać sie teraz krzywda serce aż mi się krajało. Dobiegłem bliżej. Zobaczyłem dwie sylwetki. Kobieta i mężczyzna. Zaraz zaraz. To nie mogła być ona. A to on? Jej chłopak. Bił ją!
Bez zastanowienia podeszłem bliżej. Odciągnęłem faceta od [T.I.] i to tym razem mi się dostało. Usłyszałem tylko pisk dziewczyny i jej cichy płacz. A potem więcej ciosów jakie zosały mi zadawane. Czułam krew spływającą z mojej wagri. Piekło jak cholera. To samo było pewnie z brwią. A oczy? Podbite.
Jakoś wyswobodziłęm się z szponów kolesia i to ja teraz przejąłem 'władze'! Mocno się zdziwił kiedy dostał z pięści w twarz. Później więcej takich ciosów i mężczyzna leżał obezwładniony na ziemi.
[T.I.] przy nas nie było. Pobiegłem gdzieś w jakąś uliczkę by tam ją znaleźć. Rozglądałem się po całym parku.
Nagle gdzieś na skraju i daleko od miejsca gdzie ta cała sytuacja się rozegrała usłyszałem czyjś dosyć głośny płacz. To była ona. Szybko podbiegłem do ławki. Bez żadnych zbędnych pytań przysiadłem się i przytuliłem mocno do swoich piersi. Nie protestowała. Oddała uścisk ciągle łkając powodując tym samym że moja koszula robiła się mokra. Nie zwracałaem jednak na to uwagi. Myśl, że mogło się jej coś stać nie dawała mi spokoju. Gdyby nie ja to... Nie, zdecydowanie nie chciałem o tym myśleć. Ten człowiek jest dla niej niebezbeczny.
Zaproponowałem aby poszła do mnie do domu. Bez jakiegokolwiek szmeru próbowałem wejść do budynku. Jednak nie udało się. Chłopaki siedzieli w salonie i grali w Fife. Gdy tylko otworzyłem drzwi odwrócili wszyscy głowy a gdy zobaczyli zapłakaną twarz nieznajomej i moją całkiem poobijaną ich spojrzenia nabrały pytajacego a zarazem współczującego wyrazu. Zaprowadziłem [T.I.] do pokoju. Sam zszedłem po herbate przy okazji tłumacząc chłopakom zaistniałą sytuację.
Kiedy woda się zagotowała oni zdążyli już założyć opatrunki. Nie udawałem wcale, bolało. Świadomość, że jutro będzie gorzej była okropna. Już dawno nie wpadłem w żadną bójke i napewno nie lubiałem czuć tego bólu od zadanych ciosów.
Wyszedłem znowu na góre do [T.I.]. Siedziała na łóżku cała roztrzęciona i zapłakana. Przysiadłem się do niej zostawiając dwa kubki gorącego napoju na stoliku. Objąłem ją swoją ręką w pasie a głowe wplątałem w jej włosy. Poczekałem aż się uspokoi. Aż dojdzie do siebie. Troche było z tym trudności bo ja już chciałem wiedzieć wszytsko.
Wypiła herbate i zaczęła mi opowiadać co się stało. Otóż okazało się, że ten skurwysyn czyt. jej 'chłopak' zdradzał ją. Taką śliczną, małą kruszynke. No tak, a co można było się spodziewać o takim ochlańcu? Właściwie to nic dobrego.
Reszte wieczoru a raczej nocy spędziłem na pocieszaniu [T.I.]. Powoli dochodziła do siebie ale za wszelką cene nie chciała wracać do domu. Do niego. Zresztą rozumiałem ją. Pozwoliłem przenocować u nas ile to tylko będzie jej konieczne.
Leżała obok mnie przykryta kołdrą. Jak dotąd nie odważyłem się jej nawet dotknąć. Nie chciałem psuć tego co dotychczas między nami zostało zbudowane. Jednak co,ś jakaś siła ciągnęła moją rękę w jej kierunku. Dałem za wygraną. Przysunąłem się do jej ciała. Lekko pogładziłem włosy na co przyjemnie drgnęła. Jedną ręke położyłem na jej brzuchu a drugą nadal gładziłem ciemne włosy.
-Dobranoc skarbie-szepnąłem jej nad uchem na co odwróciła głowe w moją stronę i oddała mi słodkim całusem.



Tak długo mnie tu nie ma i dlatego nie chiałam Was po raz kolejny zawieść. Pisałam go pare dni i z każdym dniem dopracowywałam go po trochu tak żebyście byli zadowolni. PROSZE O KOMENTARZE!

mój ask: KLIK ,  twitter KLIK , blog KLIK  gg: 44921603 :))) <-- wbijać!

Wiga <3

2 komentarze:

  1. Jak dla mnie świetny imagin i ogólnie cały blog. Masz ciekawy pomysły na historyjki <3 co bardzo mi się spodobało. Nie mam szczególnych uwag. Jestem zadowolona i czekam na kolejny :)

    Miło by było gdyby również tobie się spodobało moje opowiadanie http://just-us-and-this-sick-world.blogspot.com/ liczę na twoją opinię która pomoże mi w dalszym tworzeniu :D

    Pozdrawiam nieznajoma i życzę wiele weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny :) Piszesz wspaniałe imaginy :*

    OdpowiedzUsuń

Napisz co o tym myślisz :))